Jestem grubą kobietą – Moja akceptacja i miłość do jedzenia

Jestem grubą kobietą, czyli moja akceptacja i miłość do jedzenia. To będzie pierwsze opowiadanie będące na faktach. Każde opowiadanie będzie miał swoją okładkę w formie tekstu i ten wpis będzie aktualizowany. Zapraszam do opowiadania:)

Dlaczego My kobiety jesteśmy skazane na porażkę? Tylko dlatego, że jesteśmy grube? Bo mamy oponki lub są na tyle duże, że innym to się nie podoba? Nazywam się Elżbieta i opowiem jak to było u mnie i z moją akceptacją ciała. Akceptacją swojej tuszy i wielbieniu dużej ilości jedzenia.

Mam lat 38 i pracuję w finansach od 10 lat. Zawsze byłam gruba. Jak każdy grubasek miał docinki od strony rodziny, znajomych i wyzwisk, które padały na podwórku. Trudno jest wtedy siebie zaakceptować a zwłaszcza jest wtedy trudno, kiedy bliscy też Ciebie źle oceniają i krytykują wygląd. Od zawsze lubiłam jeść, ale we wczesnych latach musiałam ograniczać się w jedzeniu. Zanim zaczęłam pracować w finansach, to miałam przykre doświadczenia z rozmową o pracę. Zawsze czułam i miałam wrażenie, że grubej kobiety nie warto zatrudniać, bo połamie krzesła, fotele lub zaświni biurko. To było jak miałam dwadzieścia parę lat.
Zanim zaczęłam pracę w finansach, już w wieku 26 lat poznałam faceta, który zawsze lubił duże kobiety, ale też byłam mocno uprzedzona do takich facetów, ponieważ, mówiono i ostrzegano, że faceci lubiący duże kobiety, to wypasacze, feederzy. To w takim razie, jaki jest sens znalezienia faceta, gdy jest się grubą kobietą?
Nie trzeba mnie karmić lub dokarmiać, po to abym tyła. Sama lubię dobrze zjeść i zachęcać i nie trzeba mnie zachęcać do jedzenia. Moja waga obecnie wynosi 135kg przy 178 cm wzrostu.

Każda kobieta, która widzi w telewizji programy o odchudzaniu, to myśli o schudnięciu i o byciu szczupłą. Najwięcej schudłam mając 25 lat, schudłam 15 kilogramów. waga pokazała 97kg. Jednak jedzenie zwyciężyło a szczególnie frytki, hamburgery i nocne podjadanie. Nawet, gdy lodówka była pusta, to myślałam o jedzeniu. Głód był na tyle duży, że przed pracą potrafiłam zjeść pięć bułek, pączki i batony.
Zadałam sobie pytanie, czy jestem szczęśliwa? Czy gruba kobieta, która prawie 100 kg waży, może być szczęśliwa oraz czy jest skazana na porażkę u facetów?
Od przyjaciółki, która też jest gruba, dowiedziałam się, że są strony dla dużych pań. Na takich stronach polskich i zagranicznych siebie pokazują nie wstydząc się swojego ciała a szczególnie fałdek tłuszczu, dużej pupy. Słyszałam, że takie strony są prowadzone przez feederów, ale to nie jest tak do końca prawdą. Moja przyjaciółka przez właśnie taki portal poznała obecnego męża.

My kobiety ważące dużo, to same sobie stawiamy bariery. Mówi się, że nie możemy ćwiczyć i być zdrowe. To mit! Sama z przyjaciółką chodzimy na basen, siłownię lub  chodzimy na spacer. I tak jest do dziś. Kiedy zaczęłam pracować w finansach, to zobaczyłam, że nie tylko ja jestem gruba a po kilku dniach złapaliśmy jeden język, wspólne tematy. Tak, jednym ze wspólnych tematów było jedzenie, ale też książki, podróże itd.
Każdej z nas podczas ruchu falowały fałdki tłuszczu a nawet jedna z nas, klepała siebie po dużym tyłku, mówiąc, że jestem piękna. To prawda;)

A kiedy zaakceptowałam siebie i tym bardziej swoje ciało? Praca mnie zmieniła, ale już przed pracą w finansach dostrzegałam plusy swojego ciała. Kiedy inne kobiety liczą kalorie, to Ty możesz pozwolić sobie na to, na co nie mogą pozwolić sobie kobiety, które odchudzają się i nie jest to piękne? Prawda?
Nie zawsze ważyłam 135kg. Czasem waga pokaże mniej a raz więcej. Nie mam konkretnego celu wagowego. Nie mówię, że chce ważyć 150kg, czy 200kg. Po prostu jem, to co lubię i nie ograniczam się w ilości. Jem warzywa, owoce i też fast food:) Jem też słodkie pyszności, szczególnie wieczorami.
A facet? Nie mam. To facet musi mnie zaakceptować o ile chce ze mną być. Powinien zaakceptować kobietę taką jaką jest a nie na siłę zmieniać. Takiego pragnę faceta a moje ciało, to moja sprawa.
Dlatego my duże kobiety, bądźmy duże, grube i jedzmy to co  chcemy. Nie użalajmy się tylko dlatego, że innym my się nie podobamy. Uprawiajmy sport lub ćwiczmy tyle ile chcemy. Koniec kropka!