Temat może nie całkowicie zgodny z tematyką strony, ale warto zadać sobie pytanie. Czy kobiety, które lubią swoje ciało, lubią dużo jeść i tym samym przybierać na wadze. Czy dalej mają tyć w dobie wysokiej inflacji?
Jedno jest na pewno pewne. Na pewno nie odchudzać się! Ale odpowiedzmy sobie na powyższe pytanie. Jeżeli chcemy dużo jeść, to też musimy dużo tego jedzenia kupować. I tu mam na myśli głównie fast-food, ale nie tylko. A sami dobrze wiemy, jak ceny jedzenia poszły w górę. Lubimy swoje ciało, fałdki tłuszczu, rosnący brzuch, pupa, piersi itd. Lubimy siebie oglądać w lustrze i cieszyć się nowymi kilogramami. Jednak, okazuje się, że nie każda dziewczyna może sobie na to pozwolić. Co z tego, że pracuje i zarabia, ale do tego dochodzą wydatki z utrzymaniem swojego mieszkania + rachunki. A co mają powiedzieć dziewczyny, które nie pracują lub pracują na pół etatu licząc każdą złotówkę? Niestety, inflacja powoduje, że zamiast przybierać na wadze, chudniemy właśnie z braku dodatkowej kasy. Ale uwaga, tu zaznaczam, że nie u każdej może tak być. Jeżeli pracujemy, mamy dużą pensję, to nie zastanawiajmy się, i jedzmy dużo.
Czasem bywa też, że przybieranie na wadze nasz męczy. Takie kupowanie non stop dużej ilości jedzenia i wydawania coraz większej kasy. Z jednej strony lubimy, ale też męczy, bo zmuszamy siebie do kupowania. A po co zmuszamy? Jeżeli tyjemy dla kogoś lub danej grupy osób, to właśnie może być takie zmuszanie. Chyba, że sami wspierają finansowo, to już coś, i można dalej jeść, bez ograniczeń:)
Jeżeli przez inflację chudniemy, bo mało kupujemy, to nie oznacza, że takie dziewczyny są na diecie. Chudnąć można z różnych powodów np: z braku czasu, bo jest dużo pracy, jeżeli praca wymaga dużej aktywności fizycznej, to kolejna przyczyna. Możemy też chudnąć też z powodu krytyki, zdrowia, ale o tym każdy wie.
I tym, nietypowym tematem kończę. I na koniec, przybierajmy na wadze nie na siłę, ale na tyle, ile możemy sobie pozwolić w dobie inflacji.